Pragniemy przypomnieć, że jacht oddajemy z taką ilością paliwa z jaką go dostaliśmy, czyli zwykle z pełnym bakiem,dlatego też warto zatroszczyć się o zatankowanie jachtu przed jego oddaniem.
O zatankowaniu w piątek wieczorem pomyślą nieomal wszyscy więc proszę się uzbroić w cierpliwość - kolejka do stacji zwłaszcza w Chorwacji jest długa, wszyscy - nie wiadomo z jakiego powodu chcą być już przy swojej kei, więc zdarza się czasem, że jachty się przepychają i w tych właśnie okolicznościach można się nadziać na cudzą kotwicę albo nabawić innej nieprzyjemnej kontuzji. Ostatecznie sugerujemy daleko idącą ostrożność, zachowanie marginesu braku zaufania do innych i cierpliwość.
W Grecji ten problem rozwiązano inaczej. Po zaparkowaniu na swoim miejscu w marinie prosimy pana Greka a on wzywa jeżdżącą stację benzynową - ta z kolei dojedzie do nas, na pirs. Nie ma stresu, walki o miejsce - kultura i spokój. Załoga zajmuje się kolacją a nie walką o paliwo. Pozostaje jedynie zapłacić miłemu panu który odkręci korek, wleje paliwo, zakręci korek i nawet wytrze jeśli coś rozleje. Proste - a jak skuteczne. Ciekawe dlaczego Chorwaci nie stosują tej metody? Czyżby chodziło o kaucję ?
W sobotę o godz. 09.00 rano armator będzie oczekiwał, że czarterujący opuści jacht wraz ze wszystkimi swoimi rzeczami. Trzeba się więc w piątek spakować i przygotować sobie wszystko na sobotnie śniadanko. Rano wstajemy i trzeba wszystko wypakować. Dobrze jest aby ktoś pilnował naszych rzeczy. W tym czasie na pirsie jest cała masa biegających z bagażami. Może się zdarzyć że coś wyląduje w wodzie, lub po prostu zginie - więc pilnujmy.
Po wyniesieniu bagaży nastąpi procedura „check out” – czyli zdanie jachtu.
Tak jak podczas przejmowania jachtu, tak teraz armator sprawdzi czy jacht i jego wyposażenie wróciło w stanie takim jakim zostało przekazane.
Jeśli nie dokonaliśmy żadnych szkód podpisujemy protokół zdawczy i udajemy się do biura armatora w celu odebrania kaucji lub czeków in blanco , jeśli kaucja została uiszczona przy pomocy karty kredytowej.
W przypadku szkód powstałych z naszej winy, armator może nas obciążyć obowiązkiem pokrycia zniszczeń – i na pewno z tego prawa skorzysta.
Jeśli już dochodzi do takiej sytuacji, starajmy się zachować spokój i wynegocjować jak najniższą kwotę. Pamiętajmy, aby nie dać sobie wmówić czegoś czego nie uszkodziliśmy – niestety takie sytuacje nie często lecz niestety miewają miejsce.
Gorąco rekomendujemy, aby naprawdę dbać o sprzęt, który mamy pod swoją opieką, wówczas nic złego się nie stanie. Nie dziwmy się także armatorom, w końcu przekazują nam jacht warty kilkadziesiąt a często kilkaset tysięcy euro.
Przed nami jeszcze tylko droga do domu i czas na planowanie następnego rejsu, więc zapraszamy na pokład.eu